
Spódnica na sportowo
Spódnica kojarzona jest raczej z modą reprezentacyjną – zakładamy ją zwykle do stylizacji, które mają wybrzmiewać elegancją, szykiem, dystyngowaniem. Na bazie spódnic tworzymy sety biurowe, na spódnicę (lub sukienkę!) niezawodnie postawimy wychodząc do teatru, na służbową kolację, czy wieczornego drinka w przyjaciółką.
Tymczasem spódnica, podobnie zresztą jak spodnie, jest bardzo uniwersalnym elementem garderoby i nie warto zawężać jej roli tylko do sytuacji oficjalnych bądź wieczorowych. Świetnie wypada w modzie codziennej, stylizacjach swobodnych, a wręcz – sportowych. Zarówno ta mini, jak midi, a także maxi – doskonale konweniuje z trampkami bądź sneakersami, sprawiając, że całość zyskuje efekt świeżości, nonszalancji i lekkości. To samo dotyczy topu – spódnica bynajmniej nie powinna ograniczać nas do bluzek i koszul (czy tym bardziej: żakietów). Sportowa, casualowa bluza będzie idealnym dopełnieniem takiego świeżego wizualnie looku.
Czy wypada, nam, kobietom, które dwudzieste urodziny mają już dawno za sobą, wybierać takie stylizacje?
Uważam, że nie tylko wypada, ale wręcz – warto po nie sięgać. Czasy trzydziestoparolatek w poprawnych setach: spódnica po kolano i wełniana garsonka bezpowrotnie dobiegły końca. Oczywiście nie nawołuję do ich bojkotu. Są sytuacje i okazje, w których sprawdzą się niezawodnie. Po prostu to my decydujmy, jaka okoliczność podlega jaki zasadom, również dress-code’owym. Jedyne, co powinno nas ograniczać to fakt, jak my same czujemy się w danym zestawieniu. Jeśli nonszalacja i młodzieńczość w modzie jest czymś, do czego serce bije nam mocniej – nie rezygnujmy z nich!