
Sukienka maxi w panterkę na trzy sposoby
Sukienki maxi są modowym evergreenem, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Każdego lata omiatają deski wybiegów na tygodniach mody, każdego sezonu mają swoje mocne pięć minut na prezentacjach najmodniejszych tendencji. Różnią się fasonami i printem – czasem wynoszą na piedestał motywy florystyczne i roślinne, innym razem faworyzują klasyczne paski, groszki czy kratę, bywają proste i falbianiaste, z hiszpańskim dekoltem cold-shoulder i wiązaniem na plecach, nawiązującym do amerykańskiej mody lat 50. Tego lata nie jest inaczej – a mnogość fasonów, printów i opcji kolorystycznych daje pole do popisu każdej z nas.
Ja ostatnio bardzo pokochałam printy zwierzęce. Mają w sobie odrobinę przyrodzonego kiczu, przyznacie, ale jest to kicz kontrolowany czyli taki, po który warto sięgnąć, by osiągnąć spektakularny efekt. Dziś prezentuję Wam sukienkę maxi na trzy sposoby, z których każdy znajdzie grono miłośników. Pierwszy z nich – odjechany, nonszalacki, lekko sportowy (nerka, daszek, trampki) ale nie do końca (dwurzędowa marynarka). Taki set nazwałabym hipsterskim. Nie każdy się z nim polubi, ale ci, którzy dostrzegą w nim potencjał nie pozostaną niezauważeni.
Druga rzecz to zestawienie z gatunku eleganckich, z lekkim pazurem (ramoneska), ale i pełnym kobiecego wdzięku (sandały na modnym słupku, złote kółka, kopertówka). Stylizacja idealna na wieczorne wyjścia, a tym bardziej na czasie, że z coraz większym przekonaniem do nich wracamy (wczoraj spacerowałam po centrum mojego miasta i muszę powiedzieć, że wielką radość sprawił mi widok restauracyjnych ogródków zapełnionych uśmiechniętymi ludźmi).
Trzeci look to ukłon w stronę jednych z moich ulubionych stylów ever czyli boho chic. Sukienka maxi właściwie sama w sobie nosi potencjał boho klimatu, więc rozwinąć go o odpowiednie dodatki to sprawa raczej prosta. Kapelusz, botki, torba na pasku będą tu pomocne, a jeansowa katana dopełni całości. To doskonała propozycja stylizacji festiwalowej, i choć na razie nie słyszałam o planach wznowienia masowych imprez muzycznych (której uwielbiam!), wierzę, że to tylko kwestia czasu.