
Cześć Nowe!
Nie ma drugiego jak jednoznacznego momentu przejścia jak koniec jednego i początek drugiego roku.
Jak się dobrze przyjrzeć nie zmienia się absolutnie nic.
Zwykle tkwimy w tej samej pracy, mamy tę samą rodzinę, starych wypróbowanych przyjaciół i niezmienne takie same marzenia (no chyba, że jakiś cudem udało się je już zrealizować).
A jednak jest to dobry czas, by powiedzieć sobie: zrywam z tym, czy owym, zaczynam to i owo, zmieniam to albo tamto.
Z czym zrywacie, co zaczynacie, co zmieniacie?
A może nic – może dobrze jest, dokładnie tak, jak jest?
Ja mam następującą listę things to improve, czyli rzeczy do doszlifowania:
Bardzo chciałabym nauczyć się szyć na maszynie bez klnięcia i rwania włosów z głowy. Chciałabym więcej weekendów spędzać poza miastem – w górach, w lesie, nad wodą. To dla mnie jedyna opcja prawdziwego wypoczynku, pozostając w domu jednak zawsze trochę pracuję – nie w ten to inny sposób. Byłoby super zacząć uczyć się języka – i tu waham się między włoskim a hiszpańskim, bo włoski realizowałby moją wielką miłość do Włoch, ale hiszpański jest równie piękny i melodyjny, a na dodatek mówi nim połowa świata. Chciałabym też doskonalić ważną sztukę odpuszczania. I zaczynam już teraz. Zauważcie, że nie napisałam: nauczę się szyć, nauczę się języka, nic z tych rzeczy. Fajnie byłoby to zrobić, ale czy się uda? Zobaczymy. Nie fiksuję się na tych celach. Najważniejszym celem jest dbanie o siebie, o bliskich, o nasze relacje i zdrowie. Reszta przyjdzie… lub nie. I to też będzie okej.
A Wy – macie jakieś postanowienia, must-do i wizje dotyczące lepszego życia?