
Prezentownik pierwszy – Mama
Mamie raczej łatwo coś fajnego kupić, prawda?
Jest wdzięcznym obiektem do obdarowania, bo niemal wszystko ją cieszy. Puszka dobrej herbaty, mięsisty sweter, masło do ciała z nutami świątecznymi.
Mama z radością odpali zapachową świecę, założy skarpetki z uroczym wzorkiem, otuli się kocem przy wieczornej lekturze.
Oczywiście trudno wszystkie mamy opisać używając tych samych słów-kluczy. Jedna mama jest aktywna sportsmenką, zimą szusującą po ośnieżonych zboczach, latem przemierzającą kilometry rowerowych szlaków, więc ucieszy ją para nowych rękawic na rower/narciarskich. Inna kocha literaturę piękną i nie sposób oderwać jej od książek, wiec nowa biografia Szymborskiej będzie strzałem w dziesiątkę. Trzecia zaś jest mistrzynią domowych kulinariów i zrzutka rodzinna na nowy blender/urządzenie do pasteryzacji to to, co sprawi jej największą radość. Jeszcze inna mama – interesuje się fizyką kwantową, szydełkowaniem, chodzi na wykłady z medycyny jako wolny słuchacz, pięć razy w tygodniu kuje hiszpański.
Ale ten intuicyjny wspólny mianownik między nimi wszystkimi jest wyraźny i gdybym miała go jakoś nazwać, powiedziałabym: miłe, domowe rytuały.
Krem, który się fajnie wchłonie i będzie pięknie pachniał na dłoniach, aromat goździków dobiegający z filiżanki herbaty, miękkość dzianiny, która otuli mamine ramiona.
A Wy?
Co w tym roku kupujcie swoim Mamom?